poniedziałek, 15 listopada 2021

Księga Drzew. Część 1 - Dąb Napoleon, Theodor Schube Eiche.


Dąb Napoleon w sierpniu 2003.

Dziś jest jedna z najsmutniejszych rocznic w polskiej ochronie przyrody. 15 listopada 2010 spłonął najpotężniejszy żywy organizm, kiedykolwiek zmierzony na obecnych ziemiach polskich - mierzący 10,52m w obwodzie dąb Napoleon. Dla nas, ludzi z lubuskiego, był obiektem dumy i miejscem, do którego zjeżdżano z szerokiej okolicy. Obcowanie z tak ogromnym stworzeniem nie pozostawiało nikogo obojętnym. Spotkanie z nim pierwszy raz, było szczególnym rodzajem zachwytu - pomimo świadomości, że celem wycieczki jest okazały dąb, nic nie mogło przygotować na spotkanie z taką potęgą. Przeżycie było naprawdę osobliwe - dotknięcie istoty tak starej i olbrzymiej, uderzało w tą część wrażliwości, o której wielu z nas nie wiedziało, że ją posiada.  Przez większość swego, blisko siedemsetletniego życia, Napoleon pozostawał ukryty na północnych rubieżach Śląska, znany tylko garstce ludzi - m.in. właścicielom dawnego folwarku Lipp, położonego w bliskim sąsiedztwie dębu. Kiedy w początkach XX w. Hugo Conventz rozpoczął w Prusach ochronę pomników przyrody, koordynatorem działań na Śląsku został wrocławski botanik Theodor Schube. Napoleon wciąż nie został dostrzeżony i nie objęto go ochroną w pierwszym rzucie zgłoszonych drzew i przyrodniczych osobliwości. Zgłoszony został dopiero w 1920 i wówczas, właścicielka dóbr, na których rósł, nadała mu imię Theodora Schube, upamiętniając tym jego zaangażowanie w ochronę pomników przyrody. Niestety, Dąb Theodora Schube, późniejszy Napoleon, nie skorzystał na tej ochronie - reklamowany jako lokalna atrakcja, "najgrubszy dąb Śląska" rozpoczął życie publiczne. Zaledwie pięć lat po objęciu ochroną, został podpalony. Uratowano go dzięki działaniom konserwatora zieleni z pobliskiego Zaboru, pana Bannerta. Pożar wypalił wnętrze pnia olbrzyma, a u jego nasady istniała odtąd wielka szczelina. W ramach działań konserwatorskich całe wypalone wnętrze zaplombowano cementem. W tym okresie ustawiono przy dębie żeliwną tablicę (która ma własną ciekawą historię, o czym więcej w opisach pod zdjęciami).

W 1945 znalazł się w granicach Polski. Oddalony od miejscowości, przetrwał okres agresywnego niszczenia pamiątek niemieckiej historii tych ziem. W 1966 został ponownie objęty ochroną jako pomnik przyrody i ochrzczony imieniem Napoleon, do którego dorobiono powiastkę, mówiącą o odpoczynku Bonapartego pod tym drzewem w czasie przeprawy przez Odrę (swoją drogą, Napoleon odpoczywał już w tylu miejscach w Polsce, że zastanawiam się, kiedy miał czas na robienie czegokolwiek innego). 

Kolejne dziesięciolecia upływały dla drzewa w spokoju, a status pomnika przyrody skutkował kilkoma zabiegami konserwatorskimi - w 1985 usunięto cementową plombę i od tej pory ogromne wnętrze giganta było swobodnie dostępne dla każdego. Mogło pomieścić kilkanaście osób, mówiono też, że swobodnie zmieściłby się tam "maluch". W latach 90-tych wnętrze pnia zostało "przyozdobione" dziesiątkami podpisów (głównie spray'em), widoczne były też ślady po rozpalanych tam ogniskach. Przy dębie ustawiono ławki i stał się on miejscem lokalnych biesiad. 

Dąb Napoleon, sierpień 2003.
     
Kolejne konserwacje wykonano w 1996, 1998, 2003. 30 maja 2004, wskutek rozpalenia ogniska we wnętrzu pnia, Napoleon zajął się ogniem po raz kolejny. Po trwającej 7 godzin akcji gaśniczej, udało się uratować drzewo. Zniszczenia były duże, część pnia została bez kory, a żywe gałęzie korony znacząco się przerzedziły. 

Ostatnią konserwację przeprowadzono w 2006. 

Rankiem 15 listopada 2010, Nadleśnictwo Przytok zostało poinformowane o pożarze. Tym razem żadna akcja gaśnicza nie mogła już uratować drzewa - po dotarciu na miejsce, w miejscu gdzie stał blisko siedemsetletni olbrzym, pozostały jedynie zwęglone sterczące z ziemi kikuty z obwodowej części pnia. Tlące się szczątki olbrzyma leżały obok. Dąb Theodora Schubego, Napoleon, przestał istnieć.

Jest to strata, z którą do tej pory nie mogę się pogodzić; dla mnie to najczarniejsza karta w naszych stosunkach z polską przyrodą. Jestem wdzięczny, że dane mi było podziwiać Napoleona, gdy był jeszcze w dobrej kondycji, jednocześnie poczucie straty i tęsknota towarzyszą mi do tej pory. 

Historia nie kończy się jednak w tym miejscu. Napoleon już nie zachwyci jak dawniej, ale nie zamarł. Drzewo żyje dalej dzięki akcji ratunkowej przeprowadzonej przez Nadleśnictwo Przytok - jeszcze w dniu pożaru pobrane zostały ocalałe gałązki, które przesłano do Arboretum Leśnego w Stradomii. Tam zaszczepiono je na podkładkach, wyhodowanych wcześniej z żołędzi Napoleona. Jednocześnie podjęto próbę namnożenia, metodą kultur tkankowych. Kosztowną hodowlę in vitro przerwano, po tym jak kilkadziesiąt szczepów się przyjęło. Jeden z nich został posadzony 6 listopada 2012 na swoim dawnym miejscu, w środku obrysu pnia poległego Napoleona. Inne fragmenty giganta, teraz już jako samodzielne drzewka, rosną w kilku miejscach w Polsce, m.in. w Brodach Żarskich i Zielonej Górze. Na uwagę zasługuje zielonogórski okaz, posadzony w Ogrodzie Botanicznym w 2014 roku. Znajduje się przy nim oryginalna niemiecka tablica, informująca o imieniu i rozmiarach drzewa. Dąb Theodora Schube, bo chyba tak należy go teraz (na powrót) nazywać, rośnie wyśmienicie i co roku wydaje żołędzie, z których wyhodowano już jego potomstwo. 

Tam gdzie runął ogromy pień tego pięknego drzewa, do dziś znajdują się jego szczątki, dające życie organizmom związanym z martwym drewnem. Leżącą kłodę pokrywają mchy i porosty, a próchno zgromadzone w otworach pnia, jest siedliskiem organizmów saproksylicznych. 

Z innych fragmentów Napoleona powstały przedmioty upamiętniające wspaniały pomnik przyrody - fragmenty pnia i konarów znajdują się przy leśniczówce w Zaborze, przed siedzibą Nadleśnictwa Przytok, w leśnym kompleksie promocyjnym w Lubsku i w Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie. Wykonano również około 300 numerowanych pamiątek, zawierających próbkę drewna Napoleona, które Nadleśnictwo rozdaje wybranym, ważnym gościom. 

Stojąc wewnątrz dawnego pnia, wpatrując się w "siedemsetletnią gałązkę", wyobrażam sobie świat za kolejne siedemset lat - czy Napoleon zdoła ponownie osiągnąć tak potężne rozmiary? I czy będzie jeszcze ktoś, kto będzie mógł się nim zachwycić?

Dąb Napoleon, sierpień 2003.

Zdjęcie Napoleona (wówczas Dębu Theodora Schubego) z wczesnych lat 20tych XX w. - jeszcze przed pożarem, w wyniku którego powstała późniejsza jama wewnątrz pnia.

Dąb Theodora Schubego, późniejszy Napoleon w latach 1920-1925 (przed pierwszym pożarem).

Dąb Theodora Schubego, Napoleon, w latach 30tych XX wieku.


Dąb Theodora Schubego, Napoleon, w latach 30tych XX wieku. To bardzo cenne zdjęcie, w którego posiadanie udało mi się wejść zaledwie kilka dni temu, pokazuje tabliczkę, w jej oryginalnym położeniu, informującą o tym, że jest to najgrubszy dąb Śląska oraz o jego imieniu. Obecnie tabliczka ta znajduje się w zielonogórskim Ogrodzie Botanicznym. Postać stojąca przy pniu, to albo dziecko, albo jakiegoś rodzaju fotomontaż. Autor książki o przyrodzie okolic Zielonej Góry - Kurt Gruhl, w 1929 tak pisał o Dębie Theodora Schubego i owej tablicy: "Tabliczka umieszczona przed nim, na wysokim słupie, mająca zwracać uwagę wędrowca na olbrzyma, jest zbyt duża, przez co przy obcowaniu z dębem, zanadto wysuwa się na pierwszy plan czynnik ludzki. Jeśli kto szuka dębu Schubego, będzie wiedział, jak go znaleźć. Sam Theodor Schube nie zgodziłby się na taką formę etykietowania." Te słowa są mi bardzo bliskie, bo to samo myślę o wszelkich tablicach spotykanych w wielu miejscach tam, gdzie szukam spotkania z nieujarzmioną przyrodą. Tabliczka dębu Schubego jest tu jednak wyjątkowa, bo przez blisko sto lat nabrała bardzo znaczącej wartości sentymentalnej i zabytkowej.

W czasie zmiany ogrodzenia przy dębie Napoleon (w latach 70-tych, lub wczesnych dwutysięcznych - nie udało mi się ustalić z pewnością) odkopano leżącą pod nim tablicę. Żeliwną tabliczkę wywieziono na złomowisko w nieodległym Startym Kisielinie. Przeleżała tam wiele lat. Pracownica złomowiska podejrzewała, że jest to zabytkowy przedmiot i działąjąc w sposób godny pochwały i niezwykle przytomny, skontaktowała się z prof. Leszkiem Jerzakiem z Uniwersytetu Zielonogórskiego (i zielonogórskiego oddziału LOP). Po interwencji prof. Jerzaka, tablica została przekazana Nadleśnictwu Przytok, które oddało ją do renowacji. Po tym jak w 2014 roku w Ogrodzie Botanicznym posadzono jedną ze szczepek Napoleona, Nadleśnictwo Przytok przekazało tabliczkę tej instytucji. Od tego roku można ją oglądać, ustawioną przy wspomnianej szczepce. Mimo, że formalnie szczepka nie ma imienia, obecna przy niej tabliczka niejako sama sugeruje, że jest to Dąb Theodora Schubego. Skoro Napoleon jest teraz wieloma, rozproszonymi po Polsce, małymi drzewkami, nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten, rosnący w oryginalnej lokalizacji, zachował swoje ostatnie imię, a ten zielonogórski powrócił do imienia przedwojennego. Tym bardziej, że zasługi Schubego dla ochrony przyordy i badań florystycznych tego regoinu są nie do przecenienia.

Płaskorzeźba wykonana w kawałku spalonego pnia Napoleona, przedstawiająca wizerunek drzewa. Wykonał ją lokalny artysta z Zaboru - Jan Papina. Została wręczona Nadleśnictwu Przytok przez Wójta Gminy Zabór w 2012 roku. Dziś znajduje się w siedzibie Nadleśnictwa.


Oprawiony, pamiątkowy kawałek drewna Napoleona. Istnieje ich około 300 i stanowią oryginalny upominek, wręczany przez Nadleśnictwo, z różnych okazji.

W miejscu ogromnego pnia Napoleona sterczą z ziemi jego oryginalne fragmenty. Wchodząc w ich środek, wciąż można przekonać się, jak potężne rozmiary miał ten dąb.

Pozostawiony na swoim miejscu, ostatni fragment pnia olbrzyma. 

Dziś martwy pień Napoleona daje życie całemu mikroświatowi. Miniaturowy "las" tworzą tu epiksyliczne mchy i porosty - dominuje wśród nich mech kędzierzawiec wąsaty (Dicranoweissia cirrata) i porost - chrobotek (Cladonia sp.). Poza nimi odnotowałem jeszcze mchy: borześlad zwisły (Pohlia nutans), płonnik jałowcowaty (Polytrichum juniperinum), próchniczek obupłciowy (Aulacomnium androgynum), prostoząbek taurydzki (Orthodicranum tauricum), rokiet cyprysowaty (Hypnum cupressiforme) i wątrobowiec płozik różnolistny (Lophocolea heterophylla).

"Stary" i "nowy" Napoleon.

To niewielkie drzewko, rosnące pośrodku obrysu dawnego pnia, to wciąż ten sam organizm, rosnący tu od blisko 700 lat (z dwuletnią przerwą, w czasie kórej sadzonka przyjmowała się w arboretum w Stradomii). Pozostaje życzyć kolejnych 700 lat!



wtorek, 26 stycznia 2021

Kanon Krajoznawczy Polski. Obiekt nr 3: Giżycko - Twierdza Boyen

Giżycko – warownia krzyżacka a później miasto, założone w sercu dawnej Galindii –  staropruskiej krainie jednego z plemion Bałtów, zwanego Galindami. W XIX w. obok miasta wzniesiono twierdzę. O jej powstaniu zdecydował król pruski Fryderyk Wilhelm IV, a twierdza miała wejść w skład planowanej linii umocnień na Wielkich Jeziorach Mazurskich, rozciągającej się pomiędzy Szczytnem a Węgorzewem (ok. 180 km). Budowę rozpoczęto w 1844; Powstająca twierdza została w 1846 ochrzczona nazwiskiem generała Hermanna von Boyen, który był jej pomysłodawcą; w 1855 twierdza była ukończona.

W twierdzy Boyen byłem 2017-06-27. 




Do twierdzy prowadzą 4 bramy, to główna z nich – najsilniej umocniona Brama Giżycka.


Kaponiera Bramy Giżyckiej. 


Brama Giżycka

Brama Giżycka widziana od wnętrza twierdzy. 

Brama Giżycka z poternami (przejściami komunikacyjnymi wewnątrz wału).

Pancerna kopuła stanowiska obserwacyjnego, znajdująca się na koronie wału. W dawnych warunkach bezdrzewnych widok stąd rozciągał się na 15km.

Wnętrze kopuły pancernej stanowiska obserwacyjnego artylerii. 

Amfiteatr, zbudowany w suchej fosie w latach 80-tych XX w. 


Brama Prochowa widziana z wału. 


Mur Carnota.


Fragment murów przy amfiteatrze.


Laboratorium prochowe, z murem oporowym chroniącym w razie wybuchu.


Przejście przy laboratorium prochowym


Laboratorium prochowe. 


Sklepienie w laboratorium prochowym.


Replika dziewiętnastowiecznej armaty oblężniczej w laboratorium prochowym. 



Widok na Bastion Prawo z kojcem artyleryjskim. Nazwy sześciu bastionów twierdzy pochodzą od imion generała von Boyena (Leopold, Ludwik, Herman) i od słów jego dewizy herbowej (Prawo, Światło, Miecz).


Kojec Bastionu Prawo.


Sklepienie wewnątrz kojca.


Wnętrze kojca Bastionu Prawo. 


Mur Carnota w Bastionie Prawo.

Otwór strzelniczy w poternie pod wałem. 

Poterna.

Wnętrze zespołu piekarni – układ amfiladowy 11 pomieszczeń spełniających dawniej funkcje piekarni, masarni, elektrowni, magazynu i pomocniczych koszar.  

Jedna z sal w zespole piekarni.

Sala w zespole piekarni. 

Jeden z trzech dawnych pieców piekarniczych (zachowały się dwa). 

Sala w zespole piekarni.

Zespół piekarni i znajdujący się naprzeciw niego schron koszarowy. 

Zespół piekarni.

Zespół piekarni.

Brama Wodna. Na początku funkcjonowania twierdzy istniał tu kanał wodny, którym z jeziora Niegocin wpływały zaopatrujące twierdzę barki. Po uruchomieniu linii kolejowej (1864) zasypano kanał, a w bramie zbudowano torowisko i traktowano ją odtąd jako zapasową drogę zaopatrzenia. 

Torowisko w Bramie Wodnej.

Przejście przez Bramę Wodną. 

Otwór strzelniczy.

Jedno z wnętrz.

Wnętrze.


Fragment kamiennego muru.

Fragment granitowych schodów.

Schody w jednym z dwukondygnacyjnych budynków.

Mur Carnota.

Otwór strzelniczy.

Jedno z przejść.

Kojec.

Kojec.

Wnętrze kojca.

Kojec.

Wały twierdzy dziś porośnięte są drzewami. 

Fragment muru.

Mur przy Bramie Kętrzyńskiej. 


Przejście przy Bramie Kętrzyńskiej.

Brama Kętrzyńska.

Brama Kętrzyńska.

Koszarowiec, noszący dziś imię Bogusława Domaniewskiego, lokalnego przyrodnika, który stworzył dawniej istniejącą w tym budynku wystawę przyrodniczą; tutaj również organizował spotkania przyrodniczo-krajoznawcze z młodzieżą szkolną. 

Jedno z przejść. 

Jedno z przejść. 

Przejście przez wał. 

Przejście.


Porośnięty drzewami wał w pobliżu Bramy Giżyckiej.

Budynek dawnej wozowni i stajni.

W wozowni mieści się dziś wystawa dawnych pojazdów i uprzęży konnych. Na zdjęciu powóz konny z dawnych Prus Wschodnich. 

Po prawej stronie – stacja gołębi pocztowych. Tutejsze gołębie zapewniały łączność przede wszystkim z Królewcem. 

Mur przy Bramie Giżyckiej.


Przejście przez wał przy Bramie Giżyckiej.